FILM Z IGŁĄ W TLE – The Great British Sewing Bee

 

Dziś podzielę się z Wami moim wielkim odkryciem. Mianowicie kiedy w czasie ostatniej choroby leżałam potulnie w łóżku czekając aż organizm za sprawą tabletek musujących sam się zregeneruje, znalazłam w sieci brytyjski program The Great British Sewing Bee. To fenomenalne źródło wiedzy dla osób, które zaczynają szyć i ruszają w kierunku kompletowania uszytej przez siebie garderoby. Wierzcie mi, chorowanie nigdy nie było tak przyjemne :))

Z roku na rok obserwuję wzrost zainteresowania szyciem, co bardzo mnie cieszy. Powstają kawiarenki szyciowe, w sieci mnożą się tutoriale pokazujące, jak w prosty sposób uszyć coś ze starych spodni, czy koszuli, a sklepy z tkaninami i pasmanterie przeżywają oblężenie. To krzepiące, że coraz więcej osób odkrywa w sobie talent i chwyta za maszynę.

Szycie to wdzięczne zajęcie które uczy technicznego myślenia, pobudza kreatywność i daje masę satysfakcji z własnej pracy. To właśnie takie przesłanie płynie do nas z brytyjskiego programu. Sewing Bee jest poświęcony przeciętnemu widzowi, który w domowym zaciszu sięga po maszynę do szycia i próbuje swoich sił szyjąc poszewkę na poduszkę, by za chwilę zapragnąć uszyć spodnie. Uczestnicy to amatorzy szycia, dla których program jest miejscem na wzbogacenie wiedzy i umiejętności w tworzeni ubrań.

 

Program prowadzi przezabawna dziennikarka Claudia Winkelman. Jej głównym zadaniem wydaje się przypominanie uczestnikom o upływającym czasie, bo co chwilę słychać „ten minutes left!!!” ;-). Jednak w rzeczywistości sprawia, że presja czasu staje się znośna, a widzowie pękają ze śmiechu. Jurorzy to May Martin – mistrzyni szycia odzieży z 40-letnim stażem oraz Patrick Grant ;-))) właściciel marki Savile Row tailors Norton and Sons specjalizującej się w szyciu odzieży męskiej, której klientami swego czasu byli m.in. Cary Grant czy Winston Churchill. Ich uwagi dotyczące uszytych rzeczy wiele rozjaśniają i sprawiają, że szycie wydaje się dużo prostsze (oczywiście najpierw trzeba zaznajomić się z angielskim słownictwem krawieckim :)).

Każdy z odcinków zawiera cztery elementy:

  • Pierwszym jest konkurencja polegająca na uszyciu ubrania na podstawie otrzymanego wykroju. Tutaj nie ma miejsca na dowolność. Jurorzy oczekują, że uczestnicy trzymając się ściśle opisu uszyją rzecz, którą później zaprezentują na manekinie. Czasem kogoś poniesie wyobraźnia i doda szereg niepotrzebnych kieszeni, czy ozdób, innym razem uszyta rzecz nie mieści się na manekinie, ale za każdym razem widzowie z tego etapu programu wynoszą wiele. Na każdym kroku, prowadzący opowiadają o tym, co jest robione źle, a przejrzyste grafiki pokazują zasady łączenia poszczególnych elementów wykroju.
  • Druga konkurencja ma pobudzić kreatywność uczestników. Dostają oni gotowe ubrania, które mają w dowolny sposób przerobić na coś innego, np. z koszuli zrobić dziecięcy strój na bal przebierańców. Niektórzy na tym etapie męczą się strasznie, bo zazwyczaj mają na wykonanie ubranie 1-2h. Innym idzie to sprawnie i dzięki prostym zabiegom uczą widzów, jak wyczarować coś z niczego.
  • Trzecia konkurencja jest zarazem najtrudniejsza, bo polega na uszyciu i dopasowaniu ubrania do konkretnej osoby. Nagle okazuje się, że szycie to jedno, a ludzkie ciało to drugie. Na tym etapie możemy się nauczyć najwięcej, ponieważ po przymiarce widać każde niedociągnięcie. Ja nadal uważam, że to najtrudniejszy etap szycia ubrań :)
  • Ostatnim, czwartym elementem programu, który uwielbiam, jest materiał poświęcony historii szycia. Claudia Winkelman zwiedza Anglię, by dzięki specjalistom w tej dziedzinie przybliżyć nam ciekawe zagadnienia, jak na przykład to kiedy i gdzie powstały pierwsze wykroje do samodzielnego szycia ubrań. \

 

ZA CO LUBIĘ TEN PROGRAM?

Jest wiele rzeczy, które w nim doceniam. Prowadzące program trio, to przesympatyczne osoby z wielką wiedzą, od których mogę się uczyć. Nie bez znaczenia jest też dla mnie poziom kultury osobistej uczestników, której w programach tego typu brakuje. Przejrzyste schematy sprawiają, że skomplikowane formy stają się jaśniejsze, a ich uszycie mniej skomplikowane. Wnętrza w których odbywają się konkurencje działają na moją wyobraźnię i z każdym odcinkiem zazdroszczę uczestnikom, że mogą w nich przebywać i korzystać z tysiąca dodatków i tkanin. Jedyny minus to język angielski, który może stanowić barierę w pełnym zrozumieniu. Póki co jednak szlifuję angielski i mam nadzieję, że za jakiś czas doczekamy się polskiej edycji programu. :)

LINKI:

Program miał już dwie edycje, odcinek świąteczny i edycję charytatywną.
A co najważniejsze właśnie ruszyła Trzecia Edycja w BBC2.
Zatem miłego oglądania!

P.S. Czy fakt, że pod wpływem tego programu kupiłam maszynę do szycia i żelazko, jakich używają uczestnicy czyni ze mnie wielką fankę? A jak! :))